wtorek, 18 grudnia 2007

Eksterminator


Mówie jo wom co się mi wczoraj stało. Wstaje rano, roboty ni mam to se myśle pójde gdzie, powęsze to i może coś wywęsze. No to ide do urzędu bo tam zawsze się coś dzieje. Widze ładna ławka no to siadam A tu wchodzą jakieś ludzie - rada jaka. Mówią tak że nie rozumiem bo ja taki raczej tępy jestem. To se myśle co się będą tak wymądrzać. Trzeba mi któremu dop......lić.
Mówi taki jeden co Stankiewicz na niego wołają, to ja się w niego wpatruję tymi moimi krwawymi wrednymi gałami. Tak patrze i patrze aż w końcu gość nie wytrzymuje pod ciężarem mego wścibskiego wzroku i mówi tak do doktora Ićka co to wodzem jakimś tam jest: Co robi na sali ta pluskwa. Tu spojrzał w moją stronę. Popatrzyłem za siebie do tyłu, bo myślałem, że ktoś siedzi za moimi plecami. Patrzę i nikogo nie widzę! Myślę sobie: ki czort?! O mnie to on mówi?! Toż jaka tam ze mnie pluskwa! Mówię wam tak żem poczerwieniał bo myślałem, że nikt nie wie, że ja pluskwa jetsem i kitfunfel. Ale wstyd, co tu robić. Chyba się ze wstydu gdzieś schowam! Nagle mój wybawca doktor Iciek kieruje swój wzrok ku radnemu Stankiewiczowi i tak się zwraca do niego: Miej Pan serce dla istot niższych. Cóż to że to pluskwa jest i robal. Daruj mu pan. Pluskwa też człowiek.
Doktorowi Zygmuntowi Iciekowi pragnę złożyć szczere wyrazy wdzięczności za uratowanie mi dupy. Niech "genius loci" zawsze będzie z Panem